Wycieczka

Planowane imprezy i wycieczki, relacje oraz fotoreportaże;

Moderatorzy: Sebastian Marszał, bastard

Awatar użytkownika
Piotr Janik
InterCity
Posty: 300
Rejestracja: 29 wrz 2004, 16:14
Lokalizacja: Warszawa

Wycieczka

Post autor: Piotr Janik »

Dziękuję Iwonie, która wybacza mi wszystko i pozwala na wiele... W nocy z ostatniej soboty na ostatnią niedzielę podjąłem desperacką decyzję i tuż przed trzecią zapakowałem się na najbrzydszym w kraju dworcu do „Pogorii”. Wpięta jako trzecia od końca bonanza była jedyną rozsądną alternatywą dla śmierdzących egoizmem przedziałów. Ignorance is bliss – takie hasełka nosiło się kiedyś na punkowych tiszertach: z błogostanu ocknąłem się po kwadransie, na Wschodniej, z poczuciem „bycia wmanewrowywanym” wraz z bonanzą w jakąś nieznaną sytuację. Zanim ostatnie cztery wagony dołączono do składu pociągu do Suwałk, mogłem z daleka zobaczyć końcowe sygnały „Pogorii” i przypomnieć sobie złożoną (publicznie, na tym Forum) obietnicę: „nigdy więcej przez Działdowo”...
Wk...wiony, nie mogąc spać, zamarzyłem o bordowym pluszu siedzeń pustej jedynki ale mój pobyt tam potrwał jedynie do Tłuszcza. Broniłem się uśmiechem: przylazłem skorzystać z popielniczki – te są identyczne, niezależnie od klasy a w palących dwójkach śpią dzieciaki. Zwykle irytuje i prowokuje mnie pytanie ekipy konduktorskiej „a dokąd pan jedzie?”, na widok turystycznego ale być może uczciwa odpowiedź (Korsze) tym razem dała zaskakujący efekt. W ostatniej dwójce pozwolono mi własnoręcznie (palcami – kwadrat poddał się nadzwyczaj łatwo!) otworzyć przedział dla matek z dziećmi do lat 4 a pani konduktor wskazując śmietniczkę, wyrzekła śpiewnie : „popielniczkę tu ma, niech tylko się zasłoni a ja nic przeciwko nie będę miała”.

Nadzwyczajna życzliwość (serdeczność?) „śledzików” szokowała mnie już parę lat temu, kiedy jeździłem do szkółki w Supraślu – jeśli oglądaliście „U Pana Boga za piecem” Bromskiego, wierzcie – oni tacy są. No, chłodny i rzeczowy Lyck jest może wyjątkiem ale też Lyck nie posługuje się „zaśpiewem” a to zaśpiew jest znakiem ciepła, niezależnie od miejsca i okoliczności. Dwa miesiące temu w Ełku, czaiłem się późnym wieczorem na torach, chcąc sfocić śpiącą Łajkę. Kiedy usłyszałem człeka, rozpędzonego w galopie, byłem pewien, że to SOK (po dwóch dniach słabo znałem jeszcze tę przemiłą stację), tymczasem to na tle szopy dojrzał mnie mechanik, wracający do Łajki. Nie zdążyłem się pozbierać, kiedy usłyszałem: „A muoże ja światełka zapualę czerwuone?”. Światełka się zapaliły, niestety, próba focenia nocą z ręki była od początku bez sensu. Łza się kręci w oku na wspomnienie Ełku i sumienie gryzie, że nie zanudziłem Koleżeństwa relacją z tygodniowego pobytu i niemal codziennych podróży linią 223 (na długotrwały, żelazny zapas doznań i fot), ulubioną linią Michała Kaweckiego (respect!), którego wówczas poznałem osobiście.

Linia nr 6 – jaka jest, każdy widzi. Nawet na mapie. W pamięci pasażera pospiesznego też mogą pozostać jedynie węzły. Tłuszcz ma obrzydliwą nazwę (no chyba, że chodziło o tłuszcz pochodzenia roślinnego) ale też ładne, wielkie nastawnie wykonawcze, na oko poniemieckie. W Małkinii jest bardzo ładny zakątek, oddzielony od torowiska „szóstki” ukośnym szpalerem drzew – wyjazd na Ostrołękę z semaforem kształtowym i tarczą. Kiedy przejeżdżałem, odpoczywał tam kibel do W-wy Wileńskiej. Całość prosiła się o fotę ale ta wymagałaby wyjścia z pociągu. Łapy – tu jest dużo wszystkiego, w tym reliktowych torów bocznych i starych budynków, także ZNTK chyba z parowozem za ogrodzeniem i kawałek dalej, na Narwi solidny most kratownicowy z jazdą dołem. Nieco wcześniej, przed Łapami, widziałem inny fajny obrazek: parę powracającą z imprezy; kolo, siedząc na torze w stronę Warszawy, przypiął się dłońmi do szyny i mantykował, dziewczyna próbowała go oderwać. Udało jej się, bo nie słyszałem o nich w mediach. Dodam, że ta relacja nie jest próbą zmierzenia się z poetyką niezapomnianego Romka Pytla z pl.misc.kolej. Po nieprzespanej nocy zmęczone oczy były mało chłonne ale (też wciągany) zapach parujących o świcie łąk działał jak proch. Kiedyś zapach ten był jednoznaczny: wakacje...

W Białymstoku trwał już dzień. Ustawiłem się na końcu „ełckiego” peronu przy cudnie odpicowanym dworcu – koniec pociągu daje zazwyczaj pełnię swobód wszelakich. Ostatni wagon podstawiającego się „Rybaka” wywołał u mnie szok. Nazywał się Brdhnu i podzielony był ściankami z przezroczystego plexi i takimiż dwuskrzydłowymi drzwiami na trzy sekcje: dla abstynentów, dla palaczy i dla rowerów. Z zewnątrz wyglądał zwyczajnie, zielony z białym pasem + rowerowy piktogram. Dopiero po odpaleniu przyciskiem przesuwnych drzwi (zamknęły się samoczynnie po minucie) zobaczyłem kosmiczne wnętrze z lotniczymi fotelami. Linii 38 też należy się podróż kiblem, nie pośpiechem. Nie jestem w stanie orzec, które z dworców są bezspornie pochodzenia rosyjskiego, które polskie, międzywojenne. Jeśli przed końcem świata zaliczę wszystkie stacje warmińsko-mazurskie, być może – zamiast na szeroko pojęte Pomorze – wrócę właśnie tu. Zdołałem zrobić rozsądną fotę w Knyszynie a jest co oglądać i w forteczno-militarnym Osowcu i w Grajewie. W Rudej (Rudzie?, ładniej jednak: Rudej!) zaskoczył mnie prześliczny drewniany dworczyk, wydawało mi się też, że widziałem gdzieś ślady przystanku lub ładowni. Przez „graniczne” Prostki przemknęliśmy prawie nie zwalniając a potem był już Ełk – dziwnie pusty o poranku, inny, niż we wspomnieniach z kwietnia. Mam wrażenie, że ubyło też wraków parowozów, czy ktoś wie, co tam się dzieje? Zanim „Rybak” zmienił trakcję, mogłem zobaczyć jak startuje Pesobus z doczepą, później stwierdziłem, że „213” (oby żyła jak najdłużej!) za głowicą wygląda jak trawnik... W Starych Juchach (chciałoby się rzec: w Starych, dobrych Juchach ale tak mógłby się wyrazić tylko Michał), na tle oelki odbyło się krzyżowanie z pociągiem prowadzonym przez SU46-023. W Giżycku wystraszyły mnie niebieskie pasy namalowane w poprzek na budynkach – tak zeszpecono obie nastawnie oraz budynek PLK przy wieży wodnej. Co gorsza, zaraza ta ma dużo większy zasięg i dotknęła także nastawnie w Korszach!

Korsze. Przy starej szopie stał Rumun 318 i suczka-fiat co odnotuję mimochodem bo moim celem była duża szopa i równie smętny budynek biurowca. W czasie kwietniowej wizyty stwierdziłem, że część walających się tu i ówdzie papierów godna jest – być może – ocalenia („Nasz Klub stawia sobie za cel przede wszystkim ochronę wszelkich zabytków kolejowych, zachowanie wszelkich archiwalnych i nie tylko materiałów pochodzących z kolei polskich.”). Nie zmieniłyby one rewolucyjnie stanu naszej wiedzy ale wertuje się je równie przyjemnie, jak świerszczyki. O wnioskach meldowałem trzem prominentnym działaczom KMK Olek i jednemu znamienitemu MK, chociaż ów ma do Prus jeszcze dalej, niż ja. Stan tych papierów nie pozwala niestety na wystawienie ich na znanym serwisie aukcyjnym, którego nazwa kończy się na „o” i za uzyskane środki pomalowanie Wieży Typu Intze w niebieskie pasy ani tym bardziej na odbudowę (za Ostatni Grosz) szlaku Odrzygość – Koszwały... A szkoda, bo gdyby to było możliwe, może przynajmniej od kwietnia korszańscy złomiarze nie podcieraliby sobie tyłka numerami ostatnich tutejszych parowozów. Wybór ocalałych papierowych gadżetów zapakowałem do plecaczka, księgi wejść i wyjść pojazdów trakcyjnych z lat osiemdziesiątych – gdyby ktoś był zainteresowany – wniosłem na strych, bo drewniane schody nie skuszą miejscowych. Ostatecznie najdalej za dwa lata i tak wszystko znajdzie się na dole, razem ze stropem. Służbowe rjp trafiają się w piwnicy, na parterze jest tzw. mix – można sobie pogrzebać. Foty z szopy i okolic mogę wrzucić na Forum na życzenie – obraz jest koszmarny. W ciągu dwóch miesięcy zniesiono np. murowaną wiatę punktu tankowania, w mojej obecności, tzn. w „dzień święty” tyrały dwie niezależne ekipy, w tym 5-osobowa rodzina (z dziećmi).

Mając niewiele czasu ( w co najmniej dwu znaczeniach), skupiłem się na „widłach” Südbahnu i toruńsko-wystruckiej, chociaż pora roku wybitnie nie sprzyja. Nie ma już w Korszach obrotnicy, istnieje natomiast – czy starszy od niej? – trójkąt. Zachował się na pewno północny rozjazd i ślady kozła parędziesiąt metrów dalej. Najbardziej interesował mnie południowy „wierzchołek” trójkąta, który podejrzanie zbliża się do toru szlakowego na Ełk ale tu przestrzeliłem – nie ma żadnych śladów ewentualnego połączenia. Parowozowych specjalistów to pewnie nie zdziwi ale ja wolałem sprawdzić. Moje brodzenie wśród traw obserwował człowiek z rowerem, dzięki niemu obejrzałem pozostałości powojennej myjni wagonów osobowych, usłyszałem też kilka, wymagających weryfikacji, ciekawostek. A potem był bieg na stację, toruńsko-wystrucka (znowu pospiesznym, zamiast na piechotę), focenie składu do Szczytna w Olku i... praszczaj, Prussija.
Nieważne, że wakacje krótkie. Ważne, że w Korszach.
Freien Strecken für freien Menschen!
Ryflak
Towarowy
Posty: 16
Rejestracja: 05 maja 2005, 19:46
Lokalizacja: WARSZAWA

Post autor: Ryflak »

W dniu 30 sierpnia ubiegłego roku PSMK podpisało umowę z PKP S.A. na zakup 8 nieczynnych parowozów. Są to Pt47-94 (właściwy numer 20 - Wrocław); Ok1-266 (Ełk); Ol49-3 (Ełk); Tp3-36 (Zbąszynek); Ty2-1407 (Ełk); Ty23-273 (Karsznice); Ty51-1 (Karsznice); TKt48-39 (Karsznice). Wybraliśmy maszyny ciekawe i kompletne. Wybraliśmy takie, co do których PKP S.A. (zapewniano nas o tym) nie miało żadnego kontaktu z ludźmi lub instytucjami odpowiedzialnymi za opiekę, mogącymi podpisać umowę gwarantującą dbałość o eksponaty. Nie udało się takich ustalić pomimo korespondencji kierowanej do wszystkich możliwych stron.
Awatar użytkownika
Piotr Janik
InterCity
Posty: 300
Rejestracja: 29 wrz 2004, 16:14
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Piotr Janik »

Coś słyszałem...http://www.anduril.linuxpl.com/kmk/view ... 62f5b8ad12

Co to jednak oznacza w praktyce: nie mylę się i od kwietnia ełckie stado zostało przerzedzone? Gdzie są te maszyny, czy już w Skierniewicach? Od kiedy? Czy ślady tej operacji są gdzieś w sieci? Nie jestem na bieżąco, proszę o podpowiedź (i odpowiedź- w tonie nieco mniej oficjalnym, jeśliby się udało 8) )...
Freien Strecken für freien Menschen!
Ryflak
Towarowy
Posty: 16
Rejestracja: 05 maja 2005, 19:46
Lokalizacja: WARSZAWA

Post autor: Ryflak »

W skierniewickiej parowozowni maszyn tych jeszcze nie ma.
Dokładniejsze informacje uzyska Kolega pod adresem:

Zarząd Główny PSMK
Plac Defilad 1 (w Muzeum Techniki)
00-901 Warszawa
e-mail: zarzad@psmk.org.pl

Ekspozycja Muzealna (w organizacji)
Parowozownia Skierniewice
ul. Łowicka 1
96 - 100 Skierniewice
tel. miejski (0 - 46) 834 - 03 - 23
tel. kolejowy (861) 323
ODPOWIEDZ