Mało wiesz, jeszcze mniej rozumiesz...maczy pisze:A może winna jest firma PKP PLK, po dziś dzień utrzymująca czynną stację w Gardei, która od miesięcy nie widziała pociągu?
Grudziądz-Kwidzyn-potoki pasażerskie, a prędkość szlakowa.
Moderatorzy: Sebastian Marszał, bastard
-
- EuroCity
- Posty: 425
- Rejestracja: 24 wrz 2004, 20:13
- Lokalizacja: Reda
Ja tej oczywistości nie dostrzegam, Artur. Przykład Unisławia pokazał to dobitnie. Wiem, że masz na myśli akurat kwestę taborową, ale przypomnijmy, że PR Gdynia dysponuje jakimś_tam parkiem szynobusowym, więc ich drobna relokacja i wstawienie w to miejsce składów klasycznych jeżdżących obecnie do Kwidzyna będzie tylko formalnością.ArTuR pisze:Myślę, że wygrana Arrivy w przetargu jest oczywista. Chyba że Kujawsko-Pomorskie kupi szynobusy do dzierżawy dla zwycięzcy o ile to ono będzie odpowiedzialne za przetarg.
-
- EuroCity
- Posty: 425
- Rejestracja: 24 wrz 2004, 20:13
- Lokalizacja: Reda
maczy napisał/a:
Czy to dziwne, że PLK chcąc wykonać jakieś roboty ( co jest związane z poniesieniem kosztów ) chce gwarancji, że pociągi będą tam jeździły w okresie wieloletnim ? A co, lepiej zainwestować w tą linię ( kosztem innych linii ), a po roku zmniejszy się liczba pociągów lub zostaną odwołane np. z powodu zbyt niskiej frekwencji.
Ja bym w tym przypadku dodał inny punkt do umowy – jeżeli w okresie wieloletnim przewoźnik zmniejszy liczbę pociągów lub zawiesi ich kursowanie to jemu też niech „odbije się głęboką czkawką finansową”.
PLk to nie „chłopiec do bicia” – tutaj też obowiązuje ekonomia. A zadając pytanie – kto tu jest dla kogo do licha ? – radzę się zastanowić czy i innych w takim samym stopniu ono nie dotyczy?
Zastanawia mnie dlaczego „gromy” spadają na PLK i to ona jest „wszystkiemu winna”. W tej części wypowiedzi nie zauważam żadnej ironii.PLK rzekomo zastrzega, że jakiekolwiek prace przy podnoszeniu prędkości między Kwidzynem a Grudziądzem (po uprzednim jej ograniczeniu, jak rozumiem) będą miały rację bytu, gdy samorząd zagwarantuje, iż pociągi będą tam jeździły w okresie wieloletnim. A ja mam nadzieję, że samorząd (lub/i przewoźnik) tak sprecyzuje umowę z PLK, że każde ograniczenie prędkości odbije się dla zarządcy infrastruktury głęboką czkawką finansową. Kto tu jest dla kogo, do licha?
Czy to dziwne, że PLK chcąc wykonać jakieś roboty ( co jest związane z poniesieniem kosztów ) chce gwarancji, że pociągi będą tam jeździły w okresie wieloletnim ? A co, lepiej zainwestować w tą linię ( kosztem innych linii ), a po roku zmniejszy się liczba pociągów lub zostaną odwołane np. z powodu zbyt niskiej frekwencji.
Ja bym w tym przypadku dodał inny punkt do umowy – jeżeli w okresie wieloletnim przewoźnik zmniejszy liczbę pociągów lub zawiesi ich kursowanie to jemu też niech „odbije się głęboką czkawką finansową”.
PLk to nie „chłopiec do bicia” – tutaj też obowiązuje ekonomia. A zadając pytanie – kto tu jest dla kogo do licha ? – radzę się zastanowić czy i innych w takim samym stopniu ono nie dotyczy?
Słusznie zauważasz, bo jej tu nie ma. O ironii pisałem w odniesieniu do jednego, zacytowanego przez Leszka Lewińskiego zdania. Swoją drogą - gdzie te gromy? W cytacie powyżej?;)bastard pisze:maczy napisał/a:Zastanawia mnie dlaczego „gromy” spadają na PLK i to ona jest „wszystkiemu winna”. W tej części wypowiedzi nie zauważam żadnej ironii.PLK rzekomo zastrzega, że jakiekolwiek prace przy podnoszeniu prędkości między Kwidzynem a Grudziądzem (po uprzednim jej ograniczeniu, jak rozumiem) będą miały rację bytu, gdy samorząd zagwarantuje, iż pociągi będą tam jeździły w okresie wieloletnim. A ja mam nadzieję, że samorząd (lub/i przewoźnik) tak sprecyzuje umowę z PLK, że każde ograniczenie prędkości odbije się dla zarządcy infrastruktury głęboką czkawką finansową. Kto tu jest dla kogo, do licha?
Oczywiście, niech i tak będzie, ale czy ktoś zabrania PLK wykorzystywania wyremontowanego za (potencjalnie) grubą kasę odcinka czy linii do ruchu innego, niż planowy i dotowany pasażerski? Przecież przy planowaniu pięciu par pociągów między Kwidzynem a Grudziądzem i przy takiej liczbie posterunków ruchu aż się prosi, żeby jeździły tu choćby składy do IP, a może nawet na Wybrzeże. Nie ma popytu? Gdzie jest w takim razie marketing tej firmy i dlaczego w związku z tym nie można spowodować, że linia będzie zarabiała również na ruchu towarowym? Poza tym może się wkrótce zdarzyć, że popyt nagle wzrośnie, gdy się okaże, że prędkość z Maksymilianowa do Tczewa zostanie w niedługiej perspektywie ograniczona do 30 czy choćby 40km/h. Atrakcyjna (podkreślam: atrakcyjna) cena dostępu do infrastruktury (dającej możliwość sprawnego i szybkiego przejazdu daną trasą, oczywiście) może okazać się strzałem w dziesiątkę. Przecież PLK (przynajmniej teoretycznie, choćby w części tylko) działa na warunkach komercyjnych, prawda?bastard pisze:Czy to dziwne, że PLK chcąc wykonać jakieś roboty ( co jest związane z poniesieniem kosztów ) chce gwarancji, że pociągi będą tam jeździły w okresie wieloletnim ? A co, lepiej zainwestować w tą linię ( kosztem innych linii ), a po roku zmniejszy się liczba pociągów lub zostaną odwołane np. z powodu zbyt niskiej frekwencji.
Ja bym w tym przypadku dodał inny punkt do umowy – jeżeli w okresie wieloletnim przewoźnik zmniejszy liczbę pociągów lub zawiesi ich kursowanie to jemu też niech „odbije się głęboką czkawką finansową”.
PLk to nie „chłopiec do bicia” – tutaj też obowiązuje ekonomia. A zadając pytanie – kto tu jest dla kogo do licha ? – radzę się zastanowić czy i innych w takim samym stopniu ono nie dotyczy?
Na tej linii jest tyle czynnych stacji, że aż skoda tego trzymać tylko dla ruchu osobowego, szczególnie chodzi mi o odcinek Kwidzyn-Grudziądz gdzie planuje się 4-5 par pociągów osobowych.
MALBORK
14 km
Sztum
10 km
Ryjewo
14 km
KWIDZYN
8 km
Sadlinki
10 km
Gardeja
7 km
Rogóźno Pomorskie
7 km
Grudziądz Owczarki (Tutaj czynna jest tylko jedna strona stacji)
6 km
GRUDZIĄDZ
76km : 8 = 9,5 km średniego odstępu między stacjami.
MALBORK
14 km
Sztum
10 km
Ryjewo
14 km
KWIDZYN
8 km
Sadlinki
10 km
Gardeja
7 km
Rogóźno Pomorskie
7 km
Grudziądz Owczarki (Tutaj czynna jest tylko jedna strona stacji)
6 km
GRUDZIĄDZ
76km : 8 = 9,5 km średniego odstępu między stacjami.
Gdyby brać pod uwagę tylko fragment linii nieczynny obecnie w ruchu pasażerskim (umówmy się, że w towarowym prawie także), stanowiący równo połowę kawałka rozpatrywanego przez Artura, to średnia ta wyjdzie jeszcze bardziej imponująca:ArTuR pisze:Na tej linii jest tyle czynnych stacji, że aż skoda tego trzymać tylko dla ruchu osobowego, szczególnie chodzi mi o odcinek Kwidzyn-Grudziądz gdzie planuje się 4-5 par pociągów osobowych.
[...]
76km : 8 = 9,5 km średniego odstępu między stacjami.
38km/5=7,6km średniego odstępu między stacjami, co z punktu widzenia linii tej kategorii, bez drutu, a na dokładkę BEZ RUCHU KOLEJOWEGO (pomijając sporadyczne zdawki Owczarki - Grudziądz) stawia tę linię na pewno w czołówce w kraju, o ile nie na pierwszym miejscu.
Boję się nawet dywagować, po co i na co komu tyle tych posterunków, jak wygląda to kosztowo i (domniemywanie retoryczne) czy to się opłaca. Artur dobitnie pokazał, ten odcinek ma duży, żeby nie powiedzieć nawet OGROMNY potencjał, który - póki co - no, cóż... marnuje się chyba raczej. Naprawdę nie da się na tym zarobić? A jeśli nie, to może chociaż ograniczyć straty, zachęcając przewoźników do korzystania z infrastruktury?
W styczniu 2008r. na kilka czy kilkanaście dni przed zawieszeniem ruchu w Rogóźnie namierzyłem drezynę z ekipą pracowników PLK. Na tym forum pokazałem nawet chyba jakieś zdjęcie z tamtego wydarzenia. Tamtego dnia panowie pracowali przy sprawdzaniu stanu technicznego (dokręcanie śrub itp.) toru dodatkowego przy drodze od przejazdu do budynków stacyjnych, który kiedyś prawdopodobnie służył do rozładunku/załadunku towarów (ostał się jeszcze do obecnych czasów niedobitek rampy). Z tego toru nie ma bezpośredniego wyjazdu na szlak (brak semaforów wyjazdowych), ale wydarzenie sprzed 11 miesięcy pokazuje, że jest sprawny, a PLK zależy na jego przydatności do ewentualnego użycia. Czy źle mi się wydaje, że (przynajmniej teoretycznie) dałoby się tutaj dzięki temu obsłużyć 3 pociągi jednocześnie? W Sadlinkach, o ile pamiętam, również. Trudniejsza sprawa jest w Owczarkach, bo tam były w styczniu jakieś problemy z przejechaniem przez głowicę północną z toru dodatkowego (mimo wyglądającego na nowy jednego z napędów zwrotnicowych), ale to się na pewno da usprawnić. Niewykluczone też, że z usterką już dawno sobie poradzono.
Gardeja to zupełnie inna para kaloszy - tam tych pociągów może być... hoho! Ktoś kiedyś napisał pod jednym zdjęciem: "Taka duża stacja a taka pusta...".
Mamy tu zatem odcinek pięknie położonej linii 207, "za chwilę" przejezdny z nienajgorszymi prędkościami, z gęsto rozmieszczonymi posterunkami ruchu. Dlaczego tego nie wykorzystać?
Powinienem w tym miejscu przy okazji spytać o powody wycięcia zdawek do Gardei, ale prawdopodobnie Leszek może ich nie znać. Na podstawie obserwacji ich kursowania jeszcze w 2007 roku mogę tylko domniemywać, że to nie przez brak klientów w Gardei ta relacja zniknęła.
I tak, i nie. Owczarki zasadniczo są stacją nieczynną (w porównaniu choćby do całodobowo świecącej Gardei), ale uruchamiana jest w dniach jazdy pociągu zdawczego. Do tego celu "zapala się" rzeczywiście tylko południową głowicę stacji.ArTuR pisze:Grudziądz Owczarki (Tutaj czynna jest tylko jedna strona stacji)
Do końca lutego obowiązuje umowa Pomorskiego z Przewozami Regionalnymi na obsługe odcinka Kwidzyn-Malbork. Od 1 marca linią z Grudziądza do Malborka będzie jeździł zwycięzca przetargu ogłoszonego w ciągu najbliższych dni. Jeśli nie będzie chętnych do wystartowania lub ich warunki będą za wysokie to zawieszą przewozy.
Mam tylko jedno pytanie: czy rozpatrywany do ewentualnego wznowienia ruchu odcinek linii 207 ma już parametry, których oczekiwali samorządowcy? Śmiem mocno powątpiewać.ArTuR pisze:Do końca lutego obowiązuje umowa Pomorskiego z Przewozami Regionalnymi na obsługe odcinka Kwidzyn-Malbork. Od 1 marca linią z Grudziądza do Malborka będzie jeździł zwycięzca przetargu ogłoszonego w ciągu najbliższych dni. Jeśli nie będzie chętnych do wystartowania lub ich warunki będą za wysokie to zawieszą przewozy.
Na chwilę obecną, z niewielką tylko dozą ryzyka, mogę postawić tezę, że na przeprowadzenie i rozstrzygnięcie w terminie procedury przetargowej z zachowaniem okresów na odwołania i uruchomienie 1 marca pociągów nie ma szans.
Malbork - Kwidzyn - Grudziądz dla Arrivy
1 marca na pomorskich torach pojawi się prywatny kolejowy przewoźnik pasażerski. Polsko-brytyjskie konsorcjum PCC Rail/Arriva przejmie od PKP Przewozów Regionalnych ruch na linii Malbork - Kwidzyn. Wznowi jednocześnie przewozy zawieszone w ubiegłym roku na odcinku Kwidzyn - Grudziądz.
Władze woj. pomorskiego nie ukrywają, że wprowadzenie na tory prywatnej firmy ma zmotywować pozostałych przewoźników, czyli PKP PR i SKM, do podniesienia jakości i zmniejszenia kosztów. Dla Arrivy to z kolei rozszerzenie jej oferty. Od grudnia 2007 r. pociągi tego przewoźnika obsługują ruch na kilku liniach w woj. kujawsko-pomorskim. W przetargu okazali się tańsi od PKP PR - zażądali stawki o ok. jedną trzecią niższej od rywala.
W przypadku linii Malbork - Kwidzyn - Grudziądz przetargu nie było. Władze województwa skorzystały z formuły prawnej "zaproszenia do negocjacji". Jedynym zaproszonym była Arriva. Był to bowiem jedyny przewoźnik, który był w stanie zapewnić ruch na tej linii szynobusami.
PKP PR nie mają na Pomorzu własnych szynobusów, lecz "pożyczają" je od województwa.
Skierowanie ich na trasę do Grudziądza spowodowałoby zabranie ich z innych linii. Eksploatacja szynobusów jest blisko o połowę tańsza od składów tradycyjnych, są też lżejsze, dzięki czemu mogą rozwinąć prędkość do 70 km/godz. na będącym w złym stanie odcinku Gardeja - Grudziądz. Składy tradycyjne poruszałyby się tam z prędkością nawet do 10 km na godzinę!
Ale o wyborze Arrivy zdecydowało nie tylko to, iż ma własne szynobusy. - Konkurencja na torach podnosi jakość i pozwala racjonalizować koszty - mówi Mieczysław Struk, pomorski wicemarszałek.
Ruch lokalny na wszystkich innych liniach na Pomorzu prowadzą SKM i PKP PR. Konsorcjum zawiązane przez te spółki zażądało na 2009 r. ok. 30 proc. większej dotacji niż w 2008 r. przy zachowaniu podobnej liczby pociągów. Tłumaczono to wzrostem kosztów, m.in. podwyżką cen energii.
- Dla pasażera wprowadzenie Arrivy nie powinno mieć wielkiego znaczenia - uważa dr Marcin Wołek z Katedry Rynku Transportowego UG. - Ale w perspektywie otwarcia rynku znaczy to dużo. Pojawi się możliwość organizowania przetargów z prawdziwego zdarzenia, a o tym, czyje pociągi pojawią się na szlaku, będzie decydować ekonomia.
Z punktu widzenia pasażera ważna może być jeszcze inna sprawa. Do 28 lutego pociągi na trasie Malbork - Kwidzyn obsługują PKP PR. Pasażerowie mogą tę trasę przejechać z jednym biletem miesięcznym. Po wprowadzeniu Arrivy na trasie Malbork - Kwidzyn - Grudziądz musieliby kupować dwa bilety miesięczne.
Zarówno przedstawiciele PKP PR, jak i Arrivy zapewniają jednak, że chcą się porozumieć w sprawie wprowadzenia wspólnego biletu. PKP PR nie chcą oddawać takich linii walkowerem. Rzecznik PKP PR Paweł Ney powiedział, że spółka w tym roku chce kupić 50 używanych szynobusów. Walka o klienta będzie się rozwijać.
Powalczymy o kolejne trasy
Rozmowa z Maciejem Królakiem rzecznikiem Arrivy
Od ponad roku pociągi Arrivy dojeżdżają do Czerska i Chojnic, a więc z waszych usług korzystają też pomorscy pasażerowie. Doskonale pamiętają oni sytuację z przełomu 2007 i 2008 r. Pociągi miały gigantyczne spóźnienia, samorządowcy z Kujaw zastanawiali się, czy nie zerwać umowy. Teraz się poprawiło, ale władze woj. pomorskiego zapowiadają, że będą zwracać dużą uwagę na jakość usług.
Na starcie mieliśmy trudne warunki, ale nie chcemy się tym usprawiedliwiać. Teraz sytuacja jest zgoła odmienna. Przez rok wyrobiliśmy sobie pozycję na rynku, dlatego dołożymy wszelkich starań, by na linii do Malborka nie było żadnych zakłóceń.
W grudniu kończy się kontrakt, jaki Urząd Marszałkowski zawarł z konsorcjum SKM i PKP PR na obsługę reszty połączeń lokalnych na Pomorzu. Będziecie walczyć o kolejne kontrakty?
Oczywiście. Cieszymy się, że samorząd woj. pomorskiego jest zdecydowany, żeby wprowadzić konkurencję na szynach. Mamy nadzieję, że wprowadzenie nowego gracza, na razie na jedną linię, to początek pewnego ciągu zdarzeń.
Kwidzyn - Grudziądz reaktywacja... Co dalej?
1 marca pojawi się 10 pociągów Arrivy w relacji Malbork - Kwidzyn - Grudziądz i 6 składów Malbork - Kwidzyn. Być może wśród tych 10 składów będą też bezpośrednie połączenia Malbork - Toruń. Rozkład ma być znany w przyszłym tygodniu. Umowa z Arrivą będzie obowiązywała od 1 marca do 10 grudnia 2009 r. Do końca lutego na trasie Malbork - Kwidzyn kursuje 14 pociągów PKP PR.
Paweł Rydzyński. Polska Dziennik Bałtycki
A co z pasażerami jeżdżącymi na trasie Kwidzyn - Malbork i dalej? Ci na pewno będą potrzebowali dwóch biletów... A czy w kasach w Kwidzynie i Sztumie będzie można kupić bilet na PR? Bo jak nie, to pasażerowi z biletem jednorazowym pozostanie bieganie do kasy w Malborku (o ile czas przesiadki pozwoli na to), albo kupno biletu u konduktora (z dopłatą oczywiście)... W relacji odwrotnej jest zresztą podobnie - czy konduktor Arrivy będzie pobierał w takim przypadku dodatkową opłatę za sprzedaż biletu w pociągu?feyg pisze:- Dla pasażera wprowadzenie Arrivy nie powinno mieć wielkiego znaczenia - uważa dr Marcin Wołek z Katedry Rynku Transportowego UG. - Ale w perspektywie otwarcia rynku znaczy to dużo. Pojawi się możliwość organizowania przetargów z prawdziwego zdarzenia, a o tym, czyje pociągi pojawią się na szlaku, będzie decydować ekonomia.
Z punktu widzenia pasażera ważna może być jeszcze inna sprawa. Do 28 lutego pociągi na trasie Malbork - Kwidzyn obsługują PKP PR. Pasażerowie mogą tę trasę przejechać z jednym biletem miesięcznym. Po wprowadzeniu Arrivy na trasie Malbork - Kwidzyn - Grudziądz musieliby kupować dwa bilety miesięczne.
Rzeczywiście, dla pasażera nie ma to większego znaczenia
W tym artykule znalazły się co najmniej 3 nieprawdziwe informacje, które wypada natychmiast sprostować, bo gdy minie trochę lat i wrócimy do tego tekstu, nie będziemy świadomi fałszowania rzeczywistości.feyg pisze:Malbork - Kwidzyn - Grudziądz dla Arrivy
Bzdura nr 1:
A SA101 i SA102 to czyje niby są, jak nie Pomorskiego Zakładu Przewozów Regionalnych?PKP PR nie mają na Pomorzu własnych szynobusów, lecz "pożyczają" je od województwa.
Bzdura nr 2:
Słynne 10km/h przeszło do historii w lutym 2008r., a więc 11 miesięcy temu!Eksploatacja szynobusów jest blisko o połowę tańsza od składów tradycyjnych, są też lżejsze, dzięki czemu mogą rozwinąć prędkość do 70 km/godz. na będącym w złym stanie odcinku Gardeja - Grudziądz. Składy tradycyjne poruszałyby się tam z prędkością nawet do 10 km na godzinę!
Bzdura nr 3:
Na trasie Malbork - Grudziądz (via Kwidzyn) potrzebne będą Arrivie dwa bilety? Na dokładkę miesięczne? Panie Królak, do tablicy chodź Pan;)Z punktu widzenia pasażera ważna może być jeszcze inna sprawa. Do 28 lutego pociągi na trasie Malbork - Kwidzyn obsługują PKP PR. Pasażerowie mogą tę trasę przejechać z jednym biletem miesięcznym. Po wprowadzeniu Arrivy na trasie Malbork - Kwidzyn - Grudziądz musieliby kupować dwa bilety miesięczne.
I jeszcze jednen kamyk do ogródka:
Przepraszam, a skąd PKP PR wezmą środki na zakup takiej ilości taboru? Czy jeśli firma ta jest własnością samorządu, to czy to nie oznacza, że na zakup szynobusów dla tego kolosa na betono... ups, glinianych nogach, będzie się zrzucał statystyczny Kowalski? Hmmm, czy to aby na pewno jest zgodne z prawem? Ja nie chcę dopłacać do funkcjonowania tej firmy.Rzecznik PKP PR Paweł Ney powiedział, że spółka w tym roku chce kupić 50 używanych szynobusów. Walka o klienta będzie się rozwijać.
(...)
Paweł Rydzyński. Polska Dziennik Bałtycki