Relacje z wycieczek długoweekendowych :)
Moderatorzy: Sebastian Marszał, bastard
- Adam Dąbrowski
- DYŻURNY RUCHU
- Posty: 1140
- Rejestracja: 24 wrz 2004, 17:26
- Lokalizacja: Warszawa/Olsztyn
Relacje z wycieczek długoweekendowych :)
Hej!
Sporo osób podróżowało w długi weekend. Zapraszam do relacjonowania wszelkich wycieczek.
CZWARTEK: Gdańsk Wrzeszcz - Elbląg - Braniewo - Olsztyn Główny
Ja swoją weekendową eskapadę rozpocząłem już we czwartek, w ramach zwyczajnego powrotu z Gdańska do Olsztyna. Postanowiłem jednak uczynić moją podróż ciekawszą i pojechać drogą okrężną przez Elbląg, Tolkmicko, Frombork, Braniewo, Pieniężno, Ornetę i Dobre Miasto.
Ze stacji Gdańsk Wrzeszcz wyruszyłem około 7:30 pociągiem pospiesznym "Biebrza" relacji Gdynia Główna - Białystok. Oprócz mnie w przedziale siedział jegomość raczący się piwem (uwaga - odegra on pewną rolę w dalszej części opowieści). Na Głównym dosiadł się starszy student, który ku mojemu zaskoczeniu zaczął komentować aspekty techniczne wagonu przerobionego z pierwszej na drugą klasę. Okazało się, że to także był miłośnik transportu szynowego, zwłaszcza w wydaniu miejskim, Adam Kaszubowski - Wiceprezes Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej "Vetra" w Gdyni, który jechał do Olsztyna w celu obejrzenia testowanych tu nowych autobusów MPK. Co więcej, także zaplanował jazdę przez Braniewo. Nie byłem więc już sam. Zaczęliśmy żywą dyskusję na temat obecnego, marnego nomen omen, stanu polskiej kolei. Trochę sobie ponarzekaliśmy, co wzburzyło wspomnianego na początku jegomościa, jak się okazało - pracownika kolei. Nie docierały do Niego opowieści o kasjerze z Gdyni, co to nie wiedział, gdzie Tolkmicko leży (i życzył sobie, aby wszystkie takie lokalne linie zamknięto), nie docierały argumenty o celowym wygaszaniu popytu na niektórych szlakach. Skoro nie pracujecie - nie wiecie. Nie pogadasz...
Dotarliśmy do Elbląga. Stał tam już szynobus SA106-003, który mimo wypadku sprzed dnia (Lubomino i skasowany Fiat126p) został, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, wyprawiony w drogę. W szynobusie siedzieli już Pan Dariusz Walas oraz Piotr Kazimierowski - Redaktor Naczelny "Transportu i Komunikacji". Największym szokiem była jednak frekwencja. W zasadzie nie było bowiem wolnych miejsc, co nijak ma się do statystycznych 2-9 osób na kurs.
Szynobus ruszył. Najpierw szybko, od posterunku odgałęźnego Tropy około 50 km/h. W Zdroju dosiedli się następni pasażerowie. Adam Kaszubowski przeszedł i popytał. Byli i turyści, i regularni pasażerowie. Co ciekawe, drużyna pociągu składała się z czterech osób - dużo jak na jeden mały SA106... Minęliśmy Suchacz i Kadyny. Tolkmicko z typową mijanką uskokową mocno zdewastowane (choć semafory jeszcze się ostały). Potem Święty Kamień. Frombork - żal patrzeć. W Braniewie szynobus spotkał się z manewrującym Rumunem (ST43-344), a w Ornecie - z osobowym Olsztyn - Braniewo, prowadzonym lokomotywą SU42-507.
SOBOTA: Olsztyn Główny - Jabłonowo Pomorskie - Grudziądz (obchód) - Jabłonowo Pomorskie - Brodnica - Działdowo - Iława Główna - Olsztyn Główny
Wyruszyłem o godzinie 6:22 w towarzystwie Pana Franciszka i Sebastiana. Do Jabłonowa dotarliśmy "Jeziorakiem" relacji Olsztyn Główny - Wrocław Główny. W Jabłonowie pożegnaliśmy Pana Franciszka, który pojechał na zebranie filatelistów w Inowrocławiu. Na nas czekał zaś pociąg przyspieszony "Powiśle", zestawiony z lokomotywy SU45-168, jedyneczki i dwóch żółto-niebieskich "piętrusów" Bdhpumn. Do Grudziądza jechało się szybko i przyjemnie, z krótkim postojem w Mełnie. Bardzo miła była Pani Kierownik.
Zabawa zaczęła się w Grudziądzu. Poszliśmy do lokomotywowni, uzgodniwszy to wcześniej z Dyspozytorem. W pewnej chwili wyprosił nas służbista-brygadzista, ale po telefonicznej reprymendzie Dyspozytora ("Panie, nie rób Pan parodii!") zmienił podejście. Na terenie lokomotywowni Grudziądz naszą uwagę zwróciły dwa ciekawe esponaty: spalinowa lokomotywa SM41-111, która prowadziła ostatni pociąg na linii Chełmża - Kowalewo Pomorskie - Golub - Brodnica (SM41-111 + 2 "ryflaki") oraz czteroosiowa cysterna (do przewozu mono*robenzolu) na resorach piórowych z budką hamulcową, której ostatni rewizja przypadła na lata 60-te. Numer: 80 51 97 15085 9.
Oprócz tego w Grudziądzu raczej pusto i smutno. Z wyjątkiem "łajki" wekslującej kolejne wagony na stacji nie działo się zupełnie nic. Klimat ożywił się dopiero podczas równoczesnego przyjazdu dwóch pociągów: z Laskowic Pomorskich, prowadzonego przez SU42 oraz z Torunia do Działdowa, zestawionego z dwóch szynobusów SA106: 001 i 005. Tym drugim pojechaliśmy my, fotografując po drodze wszysktie stacje i przystanki. W Jabłonowie spotkaliśmy "kociołka" z "bipą", z zapuszczonym ogrzewaniem parowym. Coś pięknego - prawdziwy klimat dawnej kolei, choć to nie parowóz, a tylko SP42. W Brodnicy przygnębiajaca pustka, za to tor do Sierpca - ostro jeżdżony. Za Brodnicą jazda szybka, stan nawierzchni - bardzo dobry. Niestety, ludzi w szynobusie jak na lekarstwo. Większa grupka podróżnych wsiadła jedynie na przystanku Lidzbark Miasto.
Z Działdowa do Olsztyna wróciliśmy przez Iławę, podróżując najpierw "Pobrzeżem", a potem "kibelkiem" z Torunia. Ogólnie wyjazd był bardzo udany...
Wiem, że relacje nie są zbyt długie i dokładne, ale cóż... książki czekają!
Pozdrawiam!
Sporo osób podróżowało w długi weekend. Zapraszam do relacjonowania wszelkich wycieczek.
CZWARTEK: Gdańsk Wrzeszcz - Elbląg - Braniewo - Olsztyn Główny
Ja swoją weekendową eskapadę rozpocząłem już we czwartek, w ramach zwyczajnego powrotu z Gdańska do Olsztyna. Postanowiłem jednak uczynić moją podróż ciekawszą i pojechać drogą okrężną przez Elbląg, Tolkmicko, Frombork, Braniewo, Pieniężno, Ornetę i Dobre Miasto.
Ze stacji Gdańsk Wrzeszcz wyruszyłem około 7:30 pociągiem pospiesznym "Biebrza" relacji Gdynia Główna - Białystok. Oprócz mnie w przedziale siedział jegomość raczący się piwem (uwaga - odegra on pewną rolę w dalszej części opowieści). Na Głównym dosiadł się starszy student, który ku mojemu zaskoczeniu zaczął komentować aspekty techniczne wagonu przerobionego z pierwszej na drugą klasę. Okazało się, że to także był miłośnik transportu szynowego, zwłaszcza w wydaniu miejskim, Adam Kaszubowski - Wiceprezes Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej "Vetra" w Gdyni, który jechał do Olsztyna w celu obejrzenia testowanych tu nowych autobusów MPK. Co więcej, także zaplanował jazdę przez Braniewo. Nie byłem więc już sam. Zaczęliśmy żywą dyskusję na temat obecnego, marnego nomen omen, stanu polskiej kolei. Trochę sobie ponarzekaliśmy, co wzburzyło wspomnianego na początku jegomościa, jak się okazało - pracownika kolei. Nie docierały do Niego opowieści o kasjerze z Gdyni, co to nie wiedział, gdzie Tolkmicko leży (i życzył sobie, aby wszystkie takie lokalne linie zamknięto), nie docierały argumenty o celowym wygaszaniu popytu na niektórych szlakach. Skoro nie pracujecie - nie wiecie. Nie pogadasz...
Dotarliśmy do Elbląga. Stał tam już szynobus SA106-003, który mimo wypadku sprzed dnia (Lubomino i skasowany Fiat126p) został, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, wyprawiony w drogę. W szynobusie siedzieli już Pan Dariusz Walas oraz Piotr Kazimierowski - Redaktor Naczelny "Transportu i Komunikacji". Największym szokiem była jednak frekwencja. W zasadzie nie było bowiem wolnych miejsc, co nijak ma się do statystycznych 2-9 osób na kurs.
Szynobus ruszył. Najpierw szybko, od posterunku odgałęźnego Tropy około 50 km/h. W Zdroju dosiedli się następni pasażerowie. Adam Kaszubowski przeszedł i popytał. Byli i turyści, i regularni pasażerowie. Co ciekawe, drużyna pociągu składała się z czterech osób - dużo jak na jeden mały SA106... Minęliśmy Suchacz i Kadyny. Tolkmicko z typową mijanką uskokową mocno zdewastowane (choć semafory jeszcze się ostały). Potem Święty Kamień. Frombork - żal patrzeć. W Braniewie szynobus spotkał się z manewrującym Rumunem (ST43-344), a w Ornecie - z osobowym Olsztyn - Braniewo, prowadzonym lokomotywą SU42-507.
SOBOTA: Olsztyn Główny - Jabłonowo Pomorskie - Grudziądz (obchód) - Jabłonowo Pomorskie - Brodnica - Działdowo - Iława Główna - Olsztyn Główny
Wyruszyłem o godzinie 6:22 w towarzystwie Pana Franciszka i Sebastiana. Do Jabłonowa dotarliśmy "Jeziorakiem" relacji Olsztyn Główny - Wrocław Główny. W Jabłonowie pożegnaliśmy Pana Franciszka, który pojechał na zebranie filatelistów w Inowrocławiu. Na nas czekał zaś pociąg przyspieszony "Powiśle", zestawiony z lokomotywy SU45-168, jedyneczki i dwóch żółto-niebieskich "piętrusów" Bdhpumn. Do Grudziądza jechało się szybko i przyjemnie, z krótkim postojem w Mełnie. Bardzo miła była Pani Kierownik.
Zabawa zaczęła się w Grudziądzu. Poszliśmy do lokomotywowni, uzgodniwszy to wcześniej z Dyspozytorem. W pewnej chwili wyprosił nas służbista-brygadzista, ale po telefonicznej reprymendzie Dyspozytora ("Panie, nie rób Pan parodii!") zmienił podejście. Na terenie lokomotywowni Grudziądz naszą uwagę zwróciły dwa ciekawe esponaty: spalinowa lokomotywa SM41-111, która prowadziła ostatni pociąg na linii Chełmża - Kowalewo Pomorskie - Golub - Brodnica (SM41-111 + 2 "ryflaki") oraz czteroosiowa cysterna (do przewozu mono*robenzolu) na resorach piórowych z budką hamulcową, której ostatni rewizja przypadła na lata 60-te. Numer: 80 51 97 15085 9.
Oprócz tego w Grudziądzu raczej pusto i smutno. Z wyjątkiem "łajki" wekslującej kolejne wagony na stacji nie działo się zupełnie nic. Klimat ożywił się dopiero podczas równoczesnego przyjazdu dwóch pociągów: z Laskowic Pomorskich, prowadzonego przez SU42 oraz z Torunia do Działdowa, zestawionego z dwóch szynobusów SA106: 001 i 005. Tym drugim pojechaliśmy my, fotografując po drodze wszysktie stacje i przystanki. W Jabłonowie spotkaliśmy "kociołka" z "bipą", z zapuszczonym ogrzewaniem parowym. Coś pięknego - prawdziwy klimat dawnej kolei, choć to nie parowóz, a tylko SP42. W Brodnicy przygnębiajaca pustka, za to tor do Sierpca - ostro jeżdżony. Za Brodnicą jazda szybka, stan nawierzchni - bardzo dobry. Niestety, ludzi w szynobusie jak na lekarstwo. Większa grupka podróżnych wsiadła jedynie na przystanku Lidzbark Miasto.
Z Działdowa do Olsztyna wróciliśmy przez Iławę, podróżując najpierw "Pobrzeżem", a potem "kibelkiem" z Torunia. Ogólnie wyjazd był bardzo udany...
Wiem, że relacje nie są zbyt długie i dokładne, ale cóż... książki czekają!
Pozdrawiam!
Ostatnio zmieniony 26 lis 2004, 15:18 przez Adam Dąbrowski, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam serdecznie,
Adam Dąbrowski
Adam Dąbrowski
Gdańsk-Laskowice Pom.-Czersk-Chojnice-Kościerzyna- Gdańsk Osowa.
Z ciekawostek: SA106, towar z ST44-895, klimat w Chojnicach. Linia Laskowice-Czersk to rewelacja:).
Od nowego rozkładu jazdy podwyższenie prędkości z 50km/h do 80km/h i więcej pociągów obsługiwanych PESĄ.
PS.
Adamie masz sporo czasu na tym WILiŚ-u na PG, jak na pierwszy semestr . Jak byłem na 1 semestrze (jeszcze z nazwą WIL ) to się uczyłem, a nie szlajałem koleją
Z ciekawostek: SA106, towar z ST44-895, klimat w Chojnicach. Linia Laskowice-Czersk to rewelacja:).
Od nowego rozkładu jazdy podwyższenie prędkości z 50km/h do 80km/h i więcej pociągów obsługiwanych PESĄ.
PS.
Adamie masz sporo czasu na tym WILiŚ-u na PG, jak na pierwszy semestr . Jak byłem na 1 semestrze (jeszcze z nazwą WIL ) to się uczyłem, a nie szlajałem koleją
"Uwaga Grupa! Kierunek wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja!"
- Adam Dąbrowski
- DYŻURNY RUCHU
- Posty: 1140
- Rejestracja: 24 wrz 2004, 17:26
- Lokalizacja: Warszawa/Olsztyn
Dobra, dobra! Tak generalnie to siedzę nad książkami. A miniony weekend potraktowałem jako relaks przed pierwszym kolokwium z matmy. Zresztą, teraz będę miał kolokwia co tydzień: najpierw matma, potem kreski, potem fizyka (zadania), a potem drugie kółko z matmy, a następnie fizyka (teoria). Także jest co robić...Bernard pisze: Adamie masz sporo czasu na tym WILiŚ-u na PG, jak na pierwszy semestr . Jak byłem na 1 semestrze (jeszcze z nazwą WIL ) to się uczyłem, a nie szlajałem koleją
Pozdrawiam serdecznie!
PS: Jeśli masz czas i ochotę, to będę wdzięczny za porady, jak studiować na pierwszym semstrze WIL... (notabene, z kim miałeś matmę?)
Pozdrawiam serdecznie,
Adam Dąbrowski
Adam Dąbrowski
- Sebastian Marszał
- ZWROTNICZY
- Posty: 637
- Rejestracja: 30 paź 2004, 21:59
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
-
- Towarowy
- Posty: 24
- Rejestracja: 25 paź 2004, 15:36
- Lokalizacja: Skierniewice
Cukrownia "Mełno"
Tak btw skoro jechaliście przez Mełno, to czy zauważyliście co się dzieje z tamtejszą curkownią?? Wywiozłem w sumie stamtąd do Skierniewic 5 węglarek. Jak braliśmy ostatnie 4 sztuki, to już część ludzi pomagała nam społecznie, nie będąc już pracownikami cukrowni... Podobno cukrownię miano zrównać z ziemią
Pozdr.
CAr.
CAr.
- Piotr Janik
- InterCity
- Posty: 300
- Rejestracja: 29 wrz 2004, 16:14
- Lokalizacja: Warszawa
Z „pewną taką nieśmiałością” odpowiadam na zaproszenie do relacjonowania . Trudno także mówić w tym przypadku o relacji – przynajmniej takiej, która chociaż formą korespondowałaby z postem Adama. Większość miejsc odwiedziłem po raz pierwszy - jak to wpływa na percepcję w połączeniu z uprzednim, nie zaspokojonym zresztą, głodem – nie będę tłumaczył. Trudno mi też opisywać zjawiska doskonale znane Temu Forum i jako takie nie budzące emocji. Obserwacji i wniosków, którymi mógłbym się podzielić nie mam, poza generalnym, o charakterze raczej osobistym: muszę jak najszybciej wrócić na WiM .
12, w piątek ruszyliśmy (ja i Iwona) z Olka do Elbląga. Wiadomo: trakcja – nie atrakcja ale z EZT przynajmniej można wytknąć łeb, klaustrofobus już tej możliwości nie daje. Niezależnie od tego, ile jeszcze pozostało czynnej sygnalizacji kształtowej, wschodni semafor wjazdowy przed Morągiem, podający nocne Sr3, ze względu na usytuowanie domaga się fotografii, najlepiej o brzasku. Walory nadzalewówki to temat na osobną pracę, ja dodałbym jeszcze przemysłowo-portową architekturę Elbląga, w tym - sympatyczną lekcję poglądową pt. elbląskie bocznice przemysłowe. Pierwotnie Haffuferbahn wiła się przez centrum miasta, obwodnicę pociągnięto dopiero bodaj w latach 30-tych. Adam pytał o frekwencję – w piątek max 30 osób, z czego najmniej 4 pary to turyści. Czy koleżeństwo wie, jaka cegielnia (na pewno przed Kadynami) obecnie chyba prywatny skansen, tak ładnie wyeksponowała wąskotorowy tabor? W Braniewie zrobił się tłok, sporo osób stało, my mieliśmy przyjemność siedzieć obok dwóch MK z południa kraju, demonstrujących z powagą stempelki na swoich „turystycznych”. Unurzani byli – jeden w atlasie, drugi w cegle – bez reszty, za nic mając Prusy Wschodnie (a byli, Kolego Marcinie W., z dala od regionów macierzystych), co mnie trochę szokowało... Ale być może doskonale znają stare węzły Pieniężna i Ornety, frapujące przyczółki wiaduktu mitycznej linii i nastawnie z szachulcowymi wykuszami w Gutstadt. Znają – więc się nie jarają...
W Olku zapłaciłem za własną głupotę – dotarło do mnie, że wymarzona traska do Ełku przez Biskupiec realizowana jest klaustrofobusem (kolejne godziny w atmosferze idącego na dno Kurska). Wykonałem rozpaczliwy telefon do CM i uzyskawszy zapewnienie, że linia nie zdechnie w najbliższym czasie – z bólem zrezygnowałem. Na otarcie łez – Korsze, które w zapadającym zmroku były jeszcze bardziej pociągające i tajemnicze oraz konstatacja: żeby je poznać trzeba tygodnia...
13, sobota: Pisz by Mazury. Nie ma się czym chwalić, znowu debiut. Trasa pod znakiem architectura militaris, bo to i tobruki co 20m i niesamowita wieża w Rucianem. W Spychowie świeżo poległe wschodnie semafory wyjazdowe - pójdą na złom, możeby je na hol i pod WTI?. Po drodze trzy bocznice, wg kierpocia wszystkie doraźnie wykorzystywane. Podróż – bomba, z opadłą koparą i łbem za oknem to z lewej, to z prawej. Pekap dorzucił na koniec składu wagon rowerowy, po co – nie wiem ale nie narzekałem – swobody (obyczajowej ) nigdy dosyć. Odpowiadając na apel Cezara próbowałem sfocić obieganie w Piszu, Adam i Seba mają rację, kręcąc – należałoby właśnie wleźć z kamerą na dach piskiego dworca, żeby pokazać, jak suczka, uwolniona od składu nagle staje się zwinna... Na deser, po powrocie do Olka, krótki flirt w WTI z filarem KMK, Sebastianem (spec pozdro!)–, Adamie – dzięki za "opiekę" i inicjatywę.
14, niedziela – do domu przez Korsze, Ełk, B-ok. Pobyt w Prusiech to nie tylko kolej – w S-S zrealizowaliśmy krótki projekt spożywczo-rozrywkowo-towarzyski – ale pod semaforem wjazdowym szlaku z Reszla! Słońce od Biskupca, od wschodu krzyżacka wieża kościoła w Sątopach, od zachodu reszelski zamek – bajka... Samulewski węzeł prawie bez zmian, stacja pomp rozbierana, na sypiącej się wieży pojawiła się tabliczka ostrzegająca przed katastrofą budowlaną, jest natomiast kasa na wystawienie przed dworcem nowej, wesołej kapliczki, zwieńczonej charakterystycznym, żeliwnym krzyżem, dam rękę – miejscowego, cmentarnego pochodzenia – brawo!
O tej, bezkrzewnej i bezlistnej porze roku doskonale widać przejazd pod nasypem mijanki w Dąbrowie (pisał o niej mistrz Lewiński w ŚK). Towarzyszą jej budynki posterunku, zwłaszcza wieżyczka – identyczna, jak przed Łankiejmami – molto interessanto, jak mawiają Włosi. Seba w WTI wykładał mi skomplikowaną teorię na ten temat ale brakło czasu – może ożywilibyśmy ten watek na forum? Dalsza podróż z SS upłynęła pod znakiem nowej znajomości – trochę intuicyjnie wymusiłem na śpiącym wędrowcze otwarcie zamkniętego od wewnątrz pustego przedziału. Jakże inne wrażenia, niż z trasy Braniewo – Olsztyn. Marek z Żar, właściwie bez kontaktu z Netem, ergo bez związków ze zjawiskiem MK (nie znał tego określenia!) pokonał z cegłą i aparatem w dłoni ponad 4000 km, raz tylko, na dłużej opuszczając wagon... WiM odwiedził po raz pierwszy, dzięki czemu mogłem od biedy służyć za przewodnika, posiłkując się wydrukami z Cezara i Michała Kaweckiego. Nie będę opisywał, jak reagowałem na nie oglądane wcześniej: Nowy Młyn, odchodzący łagodnie nasyp do Kruklanek, czy Stare Juchy... Nigdy więcej przez Działdowo!
Wybaczcie niemerytoryczne zachłyśnięcia. Pozdrawiam (już )
z Mazowsza Centralnego, Piotr
12, w piątek ruszyliśmy (ja i Iwona) z Olka do Elbląga. Wiadomo: trakcja – nie atrakcja ale z EZT przynajmniej można wytknąć łeb, klaustrofobus już tej możliwości nie daje. Niezależnie od tego, ile jeszcze pozostało czynnej sygnalizacji kształtowej, wschodni semafor wjazdowy przed Morągiem, podający nocne Sr3, ze względu na usytuowanie domaga się fotografii, najlepiej o brzasku. Walory nadzalewówki to temat na osobną pracę, ja dodałbym jeszcze przemysłowo-portową architekturę Elbląga, w tym - sympatyczną lekcję poglądową pt. elbląskie bocznice przemysłowe. Pierwotnie Haffuferbahn wiła się przez centrum miasta, obwodnicę pociągnięto dopiero bodaj w latach 30-tych. Adam pytał o frekwencję – w piątek max 30 osób, z czego najmniej 4 pary to turyści. Czy koleżeństwo wie, jaka cegielnia (na pewno przed Kadynami) obecnie chyba prywatny skansen, tak ładnie wyeksponowała wąskotorowy tabor? W Braniewie zrobił się tłok, sporo osób stało, my mieliśmy przyjemność siedzieć obok dwóch MK z południa kraju, demonstrujących z powagą stempelki na swoich „turystycznych”. Unurzani byli – jeden w atlasie, drugi w cegle – bez reszty, za nic mając Prusy Wschodnie (a byli, Kolego Marcinie W., z dala od regionów macierzystych), co mnie trochę szokowało... Ale być może doskonale znają stare węzły Pieniężna i Ornety, frapujące przyczółki wiaduktu mitycznej linii i nastawnie z szachulcowymi wykuszami w Gutstadt. Znają – więc się nie jarają...
W Olku zapłaciłem za własną głupotę – dotarło do mnie, że wymarzona traska do Ełku przez Biskupiec realizowana jest klaustrofobusem (kolejne godziny w atmosferze idącego na dno Kurska). Wykonałem rozpaczliwy telefon do CM i uzyskawszy zapewnienie, że linia nie zdechnie w najbliższym czasie – z bólem zrezygnowałem. Na otarcie łez – Korsze, które w zapadającym zmroku były jeszcze bardziej pociągające i tajemnicze oraz konstatacja: żeby je poznać trzeba tygodnia...
13, sobota: Pisz by Mazury. Nie ma się czym chwalić, znowu debiut. Trasa pod znakiem architectura militaris, bo to i tobruki co 20m i niesamowita wieża w Rucianem. W Spychowie świeżo poległe wschodnie semafory wyjazdowe - pójdą na złom, możeby je na hol i pod WTI?. Po drodze trzy bocznice, wg kierpocia wszystkie doraźnie wykorzystywane. Podróż – bomba, z opadłą koparą i łbem za oknem to z lewej, to z prawej. Pekap dorzucił na koniec składu wagon rowerowy, po co – nie wiem ale nie narzekałem – swobody (obyczajowej ) nigdy dosyć. Odpowiadając na apel Cezara próbowałem sfocić obieganie w Piszu, Adam i Seba mają rację, kręcąc – należałoby właśnie wleźć z kamerą na dach piskiego dworca, żeby pokazać, jak suczka, uwolniona od składu nagle staje się zwinna... Na deser, po powrocie do Olka, krótki flirt w WTI z filarem KMK, Sebastianem (spec pozdro!)–, Adamie – dzięki za "opiekę" i inicjatywę.
14, niedziela – do domu przez Korsze, Ełk, B-ok. Pobyt w Prusiech to nie tylko kolej – w S-S zrealizowaliśmy krótki projekt spożywczo-rozrywkowo-towarzyski – ale pod semaforem wjazdowym szlaku z Reszla! Słońce od Biskupca, od wschodu krzyżacka wieża kościoła w Sątopach, od zachodu reszelski zamek – bajka... Samulewski węzeł prawie bez zmian, stacja pomp rozbierana, na sypiącej się wieży pojawiła się tabliczka ostrzegająca przed katastrofą budowlaną, jest natomiast kasa na wystawienie przed dworcem nowej, wesołej kapliczki, zwieńczonej charakterystycznym, żeliwnym krzyżem, dam rękę – miejscowego, cmentarnego pochodzenia – brawo!
O tej, bezkrzewnej i bezlistnej porze roku doskonale widać przejazd pod nasypem mijanki w Dąbrowie (pisał o niej mistrz Lewiński w ŚK). Towarzyszą jej budynki posterunku, zwłaszcza wieżyczka – identyczna, jak przed Łankiejmami – molto interessanto, jak mawiają Włosi. Seba w WTI wykładał mi skomplikowaną teorię na ten temat ale brakło czasu – może ożywilibyśmy ten watek na forum? Dalsza podróż z SS upłynęła pod znakiem nowej znajomości – trochę intuicyjnie wymusiłem na śpiącym wędrowcze otwarcie zamkniętego od wewnątrz pustego przedziału. Jakże inne wrażenia, niż z trasy Braniewo – Olsztyn. Marek z Żar, właściwie bez kontaktu z Netem, ergo bez związków ze zjawiskiem MK (nie znał tego określenia!) pokonał z cegłą i aparatem w dłoni ponad 4000 km, raz tylko, na dłużej opuszczając wagon... WiM odwiedził po raz pierwszy, dzięki czemu mogłem od biedy służyć za przewodnika, posiłkując się wydrukami z Cezara i Michała Kaweckiego. Nie będę opisywał, jak reagowałem na nie oglądane wcześniej: Nowy Młyn, odchodzący łagodnie nasyp do Kruklanek, czy Stare Juchy... Nigdy więcej przez Działdowo!
Wybaczcie niemerytoryczne zachłyśnięcia. Pozdrawiam (już )
z Mazowsza Centralnego, Piotr
A nie później w 70-tych. Mogę się mylić.obwodnicę pociągnięto dopiero bodaj w latach 30-tych
W tej cegielni co tak ładnie wystawili tabor miłabyć hotel/zajazd czy coś takiego. Z pociagu widać jeszcze wejście kolejki cegielnianej na teran zakładu (takie wycięcie w skarpie jakieś 4-5 metrów nad ziemią).Czy koleżeństwo wie, jaka cegielnia (na pewno przed Kadynami) obecnie chyba prywatny skansen, tak ładnie wyeksponowała wąskotorowy tabor?
Ciekawsza była druga z cegielni (kilka km dalej) poniważ zachowało sie tam ze 2 km wąskiego toru do żwirowni z odgałęziemiem (zostały tylko ślady) do jakiegoś innego zakładu (pewnie też cegielni). 2 lata temu stało jeszcze tam całe stado koleb. Tor oczywiście nie jeżdżony już od dawna. Miejsce godne zwiedzenia, bo oprócz wąskiego toru wijącego się w starym bukowym lesie pomiędzy pagórkami nad jakąś rzeczką jest też zapierający dech widok na zalew ze szczytu wyrobiska.
A dokładnie dwie. Druga po przeciwnej stronie toru. I jeszcze trzecia kilka km dalej przy śluzie. Chyba że nie chodzi ci o te blokhauzy przy moście. Wieża ciśnień na stacji też jest oryginalna i ciekawa.niesamowita wieża w Rucianem
- Adam Dąbrowski
- DYŻURNY RUCHU
- Posty: 1140
- Rejestracja: 24 wrz 2004, 17:26
- Lokalizacja: Warszawa/Olsztyn
- Sebastian Marszał
- ZWROTNICZY
- Posty: 637
- Rejestracja: 30 paź 2004, 21:59
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
- Adam Dąbrowski
- DYŻURNY RUCHU
- Posty: 1140
- Rejestracja: 24 wrz 2004, 17:26
- Lokalizacja: Warszawa/Olsztyn
Hej!
A wracając do grudziądzkiej SM41-111 (niegdyś SM41-226) i pożegnalnej imprezy na linii Chełmża - Kowalewo Pomorskie - Brodnica (30.09.1999), znalazłem w Internecie zdjęcie z tego przejazdu.
Po prostu piękne... SM41 z dwoma "ryflakami" wije się gdzieś między Chełmżą a Kowalewem.
Pozdrawiam!
A wracając do grudziądzkiej SM41-111 (niegdyś SM41-226) i pożegnalnej imprezy na linii Chełmża - Kowalewo Pomorskie - Brodnica (30.09.1999), znalazłem w Internecie zdjęcie z tego przejazdu.
Po prostu piękne... SM41 z dwoma "ryflakami" wije się gdzieś między Chełmżą a Kowalewem.
Pozdrawiam!
Ostatnio zmieniony 26 lis 2004, 15:19 przez Adam Dąbrowski, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam serdecznie,
Adam Dąbrowski
Adam Dąbrowski
- Piotr Janik
- InterCity
- Posty: 300
- Rejestracja: 29 wrz 2004, 16:14
- Lokalizacja: Warszawa
Byłem w Mełnie na przełomie sierpnia i września - trochę dawno ale nie wiem, kedy braliście ostatnie węglarki . Skupilismy sie na stacji i pobliskim, XIX-wiecznym kompleksie gorzelni, cukrownię zaniedbując. Niemniej, z peronów i głowicy zachodniej wyglądała imponująco, zza ogrodzenia nie widać było żadnych śladów demontażu. Także o upadku tylko (ale nie rozbiórce) mówili wówczas tubylcy.Tak btw skoro jechaliście przez Mełno, to czy zauważyliście co się dzieje z tamtejszą curkownią? [...]... Podobno cukrownię miano zrównać z ziemią
Ech, dam jeszcze OT upust mimowolnemu wspomnieniu... W sąsiednim Nicwałdzie nabyliśmy bilety kartonikowe, Mr Ajent nie pozwolił jednak sfocić wnętrza kasy.
P.
Wagony braliśmy w marcu 2003 roku. Czyli mury stoją nadalPiotr Janik pisze: Byłem w Mełnie na przełomie sierpnia i września - trochę dawno ale nie wiem, kedy braliście ostatnie węglarki . Skupilismy sie na stacji i pobliskim, XIX-wiecznym kompleksie gorzelni, cukrownię zaniedbując. Niemniej, z peronów i głowicy zachodniej wyglądała imponująco, zza ogrodzenia nie widać było żadnych śladów demontażu. Także o upadku tylko (ale nie rozbiórce) mówili wówczas tubylcy.
P.
-
- Towarowy
- Posty: 24
- Rejestracja: 25 paź 2004, 15:36
- Lokalizacja: Skierniewice
Znów się nie zalogowałemAriel Ciechański pisze:Wagony braliśmy w marcu 2003 roku. Czyli mury stoją nadalPiotr Janik pisze: Byłem w Mełnie na przełomie sierpnia i września - trochę dawno ale nie wiem, kedy braliście ostatnie węglarki . Skupilismy sie na stacji i pobliskim, XIX-wiecznym kompleksie gorzelni, cukrownię zaniedbując. Niemniej, z peronów i głowicy zachodniej wyglądała imponująco, zza ogrodzenia nie widać było żadnych śladów demontażu. Także o upadku tylko (ale nie rozbiórce) mówili wówczas tubylcy.
P.
Pozdr.
CAr.
CAr.
Ostatni Mohikanie? PKaPliczki...
Sorki, sam wprowadziłem chaos z odpowiedzią Czytając relacje ze szlaków, po których już być może nigdy nikt nie przejedzie kursowym pociągiem, zdałem sobie sprawę, że tak na prawdę jesteśmy jak wymierające pokolenie jakichś Indian! Już niedługo ktoś będzie nas gorączkowo pytał: "jechałeś tą linią", "jak to było", "co tam kursowało", "jakie były stacje i przystanki"!? Dziś mam taką właśnie zabawę korespondując z dawnym mieszkańcem Kruklanek, który to sam chodził po dwóch pustawych Bipach pociągu Giżycko-Kruklanki-Giżycko i szukał ludzi do gry w karty To niby tak niedawno... a już nawet szyn nie ma. A teraz... Gardeja, Lidzbark Miasto może i Tolkmicko, straszne! Aha - Piotrek, te kapliczki to obligatoryjny wymóg władz PKP. Na każdej stacji ma powstać kapliczka MB Aleksandryjskiej Opiekunki Kolei. Zapewne w Sątopach zauważyłeś część owej gigantycznej inwestycji! Popieram to cenne przedsięwzięcie! Przynajmniej za 20,30 lat będzie i bez mapy wiadomo gdzie była stacja i tory - bo zostanie po nich PKaPliczka
Ave!
Cezar
Ave!
Cezar